poniedziałek, 18 kwietnia 2011

BORDERLINE

Flashback z tego strasznego snu... Serce przyspieszyło, trochę zemdliło.
Śpiochy na oczach.
Ałć. Serce w gardle. Flash. Ałć. Flash. AŁĆ! Nie da się tego zatrzymać. Zaraz przejdzie, zaraz... AŁĆ! Mdli jeszcze bardziej. Serce w żyłach. Śnieg sczerniał, ciepła poduszka wlewa się do uszka.
Chyba nie będę dzielnym Misiem, chyba jednak nie potrafię. Ratownika medycznego! Gdzie on, kiedy najbardziej potrzebny?! Siostro Rejczel! Siostro Rejczeeeel!!!

Siostra Rejczel je pierogi. Przyjdzie jutro.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Taliołap raz!

Ktoś mi tu narzeka, że za długo piszę. Ktoś mi się tu śmieje gdy do śmiechu ewidentnie nie jest.

Ludzie to dziwne stworzenia. Robią jedno, mówią drugie... U nas na Biegunie takich cudów nie ma. Jak Foka jest zła to się drze. Jak Misiowi jest źle to je czekoladę. Jak Wilk niucha mi w futrze to znaczy, że chce spać. Jak Pingwiny przybierają na wadze to znaczy, że sezon curlingu się zbliża itd. Są od tego odstępstwa oczywiście i ja np. kiedy mając dobry humor mam ochotę na czekoladę zwykle zakładam na szyję tabliczkę z napisem "Dziękuję, dobrze się czuję, jem bo mi smakuje. Jeśli mimo to chcesz mnie przytulić, nie odmówię." Bo tak to już jest na Biegunie, że jeśli komuś źle, instynkt popycha nas w jego ramiona.
Wy ludzie macie z tym problem. Wiem, bo jeden z was obserwował nas i na podstawie tej wymiany czułości jakiej był świadkiem powstał dla was nie jeden, a dwa poradniki. Pewnie nawet o tym nie wiecie. Tak, tak. Na okładce są przytulone Misie. Przyznam - pozowałam. To był okres kiedy często było mi źle, dużo czekolady pochłaniałam, więc moja figura no cóż... chyba nie muszę mówić. Za to często się przytulałam dzięki czemu książeczki mogły powstać, więc coś za coś. Chociaż taki z tego pożytek. Dla was. Wszystko zawsze dla was.

Słońce mocno świeci, jem dużo lodów dla ochłody, patyczków co raz więcej - stanowisko obserwacyjne niedługo będzie skończone. Budujemy je od dwóch nocy polarnych. Strasznie się z Wilkiem cieszymy. Zresztą myślę, że gdy już wszystko będzie gotowe to i inne zwierzaki się przyłączą. Ale zaraz, zaraz... bo nie wiecie o co chodzi. Ojej, opowiem, ale nie dziś. Patyczków zabrakło. Wilk popędza, bobrza noga! Partia lodów z czekoladą. Ohoho, zakładam tabliczkę. Będzie pysznie i czule ^^

wtorek, 5 kwietnia 2011

zZzzZzz

Foka znów się na mnie wydarła. Na szczęście, jak widać na załączonym obrazku, jestem sprytniejsza i schowałam się przed jej wściekłymi nozdrzami. Wszystko dlatego, że spieniłam jej wodę w oknie, machając tylnymi łapami podczas tego okropnego snu, który śniłam przez ostatnie kilka miesięcy. Do tego w pozycji przewróconej litery "L". Przeważnie przygotowuję się do snu zimowego, ale tym razem zwyczajnie padłam, nawet nie wiem jak, kiedy i dlaczego. Tylko krzyk Foki jest w stanie mnie z niego wybudzić. Ponoć gdy Wilk się zorientował, że na nic jego próby podgryzania, ani skakania Lemingów po moim brzuchu wysłał po Fokę, która akurat krzyczała na Niedźwiedzie Brunatne gdzieś na Alasce. Bali się, że łapy mi odpadną z zimna bo czekolada dała się tak we znaki mojej sylwetce, że nawet nie próbowali mnie przesuwać. To dopiero wstyd. Na szczęście Foka zdążyła.
Uf... a już myślałam, że mnie nie ma.

sobota, 2 kwietnia 2011

Sru i fru.

Niebo spadło. Spadło i roztrzaskało się o śnieg. Wszystkie gwiazdy, wszystkie błękit, wszystkie... wszystkie śniegi. Wszystko. Rozbiło się, przygniotło zupełnie niepostrzeżenie mnie. Co tam jeden, ostatni Miś. Przesteje czuć łapy... najpierw tylne... potem przednie. Pysk jakoś sie trzyma, oddycham póki mogę, ale czuję, że zaraz nozdrza zapcha puch. W zasadzie już oddycham śniegiem. Śnieg w moich oczach... Śnieg... Sama jestem śniegiem. Wszystko mi jedno. Nie wiem czy jeszcze coś napiszę. Śnieg przecież nie ma palców...